Dąbrowski wycofuje się z Dakaru
Marek Dąbrowski już nie jedzie w Rajdzie Dakar 2006. Reprezentant ORLEN Team zmagający się z kontuzjowaną ręką skapitulował dopiero kilka kilometrów po starcie do czwartego odcinka specjalnego. Polak od początku rajdu walczył nie tylko z rywalami, ale również z bólem.
Na biwaku w Ar Raszidiji temperatura spadła w nocy do poziomu trzech stopni poniżej zera.
- Nie spałem najlepiej w niskiej temperaturze panującej w namiocie. Ręką dawała znać o sobie – tak mówił dzisiaj rano Marek Dąbrowski.
Reprezentant Polski ambitnie walczył do końca. Wyjechał na trasę, przejechał „dojazdówkę” i rozpoczął walkę na próbie sportowej. Po kilku kilometrach musiał zrezygnować.
- Niestety tym razem nie udało mi się osiągnąć Dakaru. Pomimo tego, że w nocy bolała mnie ręka to liczyłem, że i ten etap uda mi się przejechać. Na kamienistej drodze czułem jednak na rękach wszystkie nierówności. Nie mogłem po prostu prowadzić motocykla, nie było to możliwe przy korzystaniu tylko z jednej ręki. Chociaż był to zaledwie początek OS-u to miałem kilka niebezpiecznych sytuacji. Wyprzedzali mnie kolejni zawodnicy i to tacy, z którymi zazwyczaj się nie ścigam, a jadę w ich gronie tylko wtedy, gdy mam kontuzję. Nie było wyjścia. Musiałem zrezygnować, bowiem jechałbym ten odcinek chyba dwa dni.
- Moje wycofanie utrudni trochę „życie” przede wszystkim Jackowi Czachorowi. ORLEN Team nie jest zespołem tylko z nazwy. Wszystko robimy wspólnie, a najmniej pomagamy sobie na samej trasie. Nie ma tam po prostu do tego okazji. Ale Dakar to nie tylko odcinki specjalne. Bardzo dużo dzieje się również poza nimi, na biwakach Jacek będzie trochę osamotniony. Wierzę jednak, że da sobie znakomicie radę. Jest w tym sezonie w bardzo dobrej formie. Jedzie szybciej niż przed rokiem. Jeżeli dodamy do tego bardzo dużą regularność Jacka to można się spodziewać nawet pierwszej dziesiątki w Dakarze. Do najważniejszych rozstrzygnięć dojdzie z pewnością podczas etapów w Mauretanii. Jacek jest bardzo dobrym nawigatorem i nie powinien mieć tam problemów. Ja chcę się teraz przede wszystkim wyleczyć. A później jak najwięcej trenować. O planach startowych będę mógł mówić dopiero po wyleczeniu kontuzji. Chciałbym jeszcze w tym roku powalczyć o tytuł mistrza świata, ale głównym celem już w tej chwili jest następny Dakar - powiedział na biwaku w Warzazat Marek Dąbrowski, który ma już na swoim koncie cztery ukończone Dakary.
Do reprezentanta Orlen Team należy także dziewiąte miejsce podczas edycji pustynnego klasyka w 2003 roku. Jest to również najlepszy wynik w historii startów polskich zawodników w Dakarze.
Dzisiejszy etap prowadził z Ar Raszidiji do Warzazat w Maroku i liczył 639 kilometrów. Po starcie zawodnicy mieli do pokonania odcinek dojazdowy o długości 56 km, następnie OS liczący 386 kilometrów i znów „dojazdówkę” o długości 197 km.