Trudny pierwszy etap Rally dos Sertoes
Pierwszy odcinek specjalny wiodący z Goianii do Minacu Jacek Czachor ukończył na 16 miejscu z czasem 6:04.14. Marek Dąbrowski zajął 21 miejsce z czasem 6:08.55. Zwycięzcą I etapu został Francuz David Casteu reprezentujący fabryczny team Gauloises z czasem 5:14.59. Na drugim miejscu uplasował się główny rywal Czachora w walce o tytuł mistrza świata w klasie 450, Chilijczyk Francisco Lopez. Jako trzeci na mecie zameldował się dwukrotny zwycięzca Rajdu Dakar, Francuz Cyril Despres.
Wczorajszy etap miał długość 590 km i był wyjątkowo trudną i wyczerpującą próbą sportową. Zawodnicy ścigali się po niezwykle śliskiej, kamienistej i krętej nawierzchni. Do godziny 18:00 czasu lokalnego do mety dotarło jedynie 27 z przeszło 80 startujących zawodników.
JACEK CZACHOR: - Rajd Dos Sertoes nie należy do najłatwiejszych. Spodziewaliśmy się z Markiem że czeka nas ciężka przeprawa, jednak to co zastaliśmy podczas pierwszego odcinka, zrobiło na nas wrażenie i mocno nas zaskoczyło. Trasa jest wyjątkowo niebezpieczna i bardzo śliska. Bardzo łatwo tu o kontuzję lub uszkodzenie motocykla. Już na 70 km odcinka specjalnego zaczęło brakować mi sił. Po wyczerpującej przeprawie przez rzekę, z której ostatkiem sił udało mi się wydostać motocykl, dochodziłem do siebie przez następne kilkadziesiąt kilometrów. Niestety nic nie wskazuje na to, żeby przez najbliższe dni specyfika trasy rajdu uległa zmianie. Najważniejsze, że dotarliśmy z Markiem bezpiecznie do mety i awansowaliśmy o ładnych kilka miejsc w klasyfikacji generalnej.
MAREK DĄBROWSKI: Już podczas pierwszego odcinka specjalnego dostałem w kość. Tak jak już wcześniej wspominał Jacek, rzeczywiście było naprawdę ciężko. Jedyne o czym teraz myślę to porządnie się wyspać przed jutrzejszą równie wykańczającą próbą. Mój nowy „wielki” motocykl niestety nie ułatwiał mi jazdy po śliskiej kamienistej nawierzchni. Najgorszym momentem była przeprawa przez rzekę. Przypuszczam że gdyby nie pomoc jednego z zawodników, który wydostał się z niej wcześniej na mniejszym motocyklu, mógłbym nie dać sobie rady. Warunki są niezwykle trudne ale najważniejsze, że jedziemy dalej i zajmujemy dość dobre pozycje. Przed nami 7 „morderczych” odcinków , następnie krótka przerwa i start w rajdzie w Chile, gdzie jak się dowiedzieliśmy, panują teraz największe od ponad trzydziestu lat śnieżyce.
Przed zawodnikami drugi etap rajdu z Minacu do Palmas o długość 683 km, w równie trudnym i wymagającym terenie.
Więcej informacji oraz zdjęcia na www.orlenteam.pl