02.01.2009

ORLEN Team rozpocznie Dakar szybkim odcinkiem

W sobotni poranek kierowcy ORLEN Team wyruszają do walki w Rajdzie Dakar. Pierwszy etap z Buenos Aires do Santa Rosa de la Pampa liczy 733 km (w tym 371 km odcinka specjalnego). Zapowiada się na bardzo szybka jazda przez pampasy. To będzie bardzo widowiska rozgrzewka przed kolejnymi ciężkimi etapami.

Do etapu jako pierwszy wystartuje kapitan ORLEN Team - Jacek Czachor (5:16), zaraz po nim pojedzie Marek Dąbrowski (5:30) i Jakub Przygoński (5:41). Znacznie później rajd rozpocznie samochodowa załoga ORLEN Team Krzysztof Hołowczyc / Jean-Marc Fortin (7:45).

Organizatorzy spodziewają się wielu tysięcy kibiców dopingujących zespołom na trasie odcinków. Przeniesiona z Afryki do Ameryki Południowej największa motoryzacyjna impreza od razu podbiła serca Argentyńczyków. Wczoraj wielu z nich przybyło na główną ulicę miasta, gdzie ustawiono specjalną rampę. Po kolei wjeżdżali na nią wszyscy uczestnicy rajdu. Polacy dostali nie mniejsze brawa niż największe gwiazdy. A w sobotni poranek ruszają na liczącą w sumie ponad 9500 km trasę. Oto co do powiedzenia przed startem mieli zawodnicy ORLEN Team:

Jacek Czachor: Spodziewam się, że pierwszy etap przejadę szybko i nie będę mieć żadnych problemów z motocyklem, nie pomylę trasy i zamelduję się na mecie. Muszę rozkładać dobrze siły na wszystkie czternaście etapów, a nie tylko na pierwszy odcinek. Wygra ten, kto pojedzie najlepiej cały rajd.

Marek Dąbrowski: Chciałbym stracić jak najmniej siły na początku. Chciałbym żeby starczyło sił na dwa i pół tygodnia. Będę się starał nie podpalać, ale to jest nieuniknione. Jedzie bardzo dużo zawodników w małych odstępach czasowych, po dwóch co trzydzieści sekund, więc będzie dużo kurzu. To będzie ciężka przeprawa.

Krzysztof Hołowczyc: Jeżeli organizator przewiduje średnią prędkość powyżej 130 km/h, to rzeczywiście ten pierwszy odcinek będzie bardzo szybki. Organizator bardzo dobrze opisuje trasę i mam nadzieję, że nie będzie jakichś super ciężkich momentów, aczkolwiek zakręty trzeba będzie odnajdywać. Nie chcę wróżyć z fusów, bo jest za wcześnie. Dopiero po obejrzeniu trasy będzie można powiedzieć, jaki to jest rajd, ale wydaje się, że będzie bardzo ciekawy. Myślę, że nie będziemy tęsknić za Afryką. Tutaj wsparcie lokalnych władz, organizacji turystycznych jest na tyle duże, że nie powinno być problemów z grupami kibiców, których zawsze w Ameryce Południowej jest dużo. Wierzę, że to będzie bezpieczny rajd.

Jakub Przygoński: Cieszę się, że już startujemy, bo bardzo lubię jeździć na motocyklu. Na razie trochę się boję, bo rajd będzie ciężki i długi. Boję się też wczesnego wstawania. Będziemy kładli się spać około północy, bo wcześniej się nie wyrobimy, a trzeba będzie wstać wcześnie rano. Wytrzymać to przez dwa tygodnie nie będzie łatwo. Teraz trzeba myśleć o tym, co będzie jutro. Czeka nas bardzo szybki odcinek liczący 370 km. Startując z 82. pozycji będę wyprzedzać bardzo dużo zawodników. Nie będzie to łatwe, bo pojedziemy w kurzu, trochę mnie to spowolni, ale będę dobijać się do czołówki.